Trochę już chodzę po tym świecie, lecz cały czas nie potrafię zrozumieć ludzkiej zazdrości, zawiści. Szczególnie celują w tym kobiety (pracuję w mocno sfeminizowanym środowisku, więc stykam się z tym codziennie).
Nie rozumiem i chyba nie zrozumiem.
Dlaczego to, że umiem sobie coś tam z sutaszu (mniej lub bardziej ładnego) wydziergać, wywołuje u niektórych taką złość? Nie pojmuję tego, choć mam na ten temat swoją teorię. Nie czuję się dzięki swoim umiejętnościom lepsza, nie obnoszę się z tym, ja po prostu czerpię radość z tworzenia moich "dziergadeł", a potem noszenia ich i jestem zdania, że każdy mógłby znaleźć jakąś swoją dziedzinę, pasję (gdyby tylko chciał).
Znalazła się jednak pewna osoba, która poprosiła mnie o wykonanie wisiora. Na pytanie o kolor, kształt, usłyszałam: "Zdaję się na Ciebie, wiem, że zrobisz piękny. Niech będzie tylko w niebieskościach". No i powstał: niebiesko- czarny z dużym onyksem w centrum.
Dodatkowo zapakowałam go w niebieskie pudełko z niebieskimi różyczkami (nie zdążyłam zrobić zdjęcia).
Zazdrość to najczęściej sobie świadczone odszkodowanie za bezsilność wobec cudzego sukcesu. Władysław Loranc